III AUa 1387/19 - uzasadnienie Sąd Apelacyjny w Katowicach z 2021-10-28

Sygn. akt III AUa 1387/19

UZASADNIENIE

Decyzją z 14 sierpnia 2017r. Zakład Ubezpieczeń Społecznych Oddział w S. stwierdził, M. S. nie podlega obowiązkowo ubezpieczeniom emerytalnemu, rentowym, chorobowemu i wypadkowemu jako pracownik płatnika składek P. S. od 17 czerwca 2016r.

Kolejną decyzją z tego samego dnia organ rentowy stwierdził, że M. S. nie podlega obowiązkowo ubezpieczeniom emerytalnemu, rentowym, chorobowemu
i wypadkowemu jako pracownik płatnika składek (...) spółki z o.o. w S. od 20 czerwca 2016r.

Odwołania od tych decyzji wnieśli zarówno M. S., jak i oba podmioty wskazane jako płatnicy składek.

Wszyscy odwołujący się domagali się zmiany decyzji i uznania, że M. S. podlega ubezpieczeniom społecznym w okresach wskazanych w zaskarżonych decyzjach. Zaprzeczyli, by zawarcie przez strony umów o pracę miało służyć jedynie uzyskaniu przez ubezpieczoną świadczeń z ubezpieczenia społecznego bez zamiaru wykonywania pracy
w ramach stosunku pracy. Wskazali, iż posiadając certyfikat kompetencji zawodowych faktycznie świadczyła ona pracę na rzecz płatników składek i zajmowała stanowisko niezbędne do prowadzenia działalności w zakresie transportu drogowego.

Organ rentowy wniósł o oddalenie odwołań i zasądzenie na jego rzecz od każdego
z odwołujących się kosztów zastępstwa procesowego.

Podał, że w tym samym czasie ubezpieczona zawarła umowy o pracę w pełnym wymiarze czasu pracy z pięcioma różnymi pracodawcami, z czego na podstawie czterech umów zobowiązana była do wykonywania pracy w ramach telepracy i zadaniowego czasu pracy w miejscu jej zamieszkania, czego nie sposób zweryfikować na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego i dlatego umowy te uznał za pozorne.

Zdaniem organu rentowego, jedynym celem zawarcia wskazanych umów było uzyskanie świadczeń z ubezpieczenia społecznego, bowiem nie możliwe jest świadczenie pracy jednocześnie dla pięciu płatników. Ponadto zatrudnienie ubezpieczonej u obu płatników stanowiło rewanż za nawiązanie również pozornej umowy przez żonę P. S.
i jednocześnie synową prezesa zarządu (...) spółki z o.o. ze spółką byłego męża ubezpieczonej – J. S.. Obie korzystały przy tym z zasiłku chorobowego,
a następnie macierzyńskiego po kilku miesiącach od zatrudnienia.

Prokurator Okręgowy w Katowicach przychylił się do stanowiska prezentowanego przez organ rentowy.

Wyrokiem z 16 maja 2019r. sygn. XI U 1715/17 Sąd Okręgowy w Katowicach oddalił odwołania, zasądzając od M. S. na rzecz organu rentowego kwotę 360 zł, a od każdego z płatników na rzecz organu rentowego kwotę 180 zł tytułem zwrotu kosztów zastępstwa procesowego.

Sąd ustalił, że M. S., ur. (...), posiada wykształcenie wyższe ekonomiczne i prawnicze, a także podyplomowe z zakresu handlu zagranicznego. Ukończyła aplikację radcowską i uchwałą Rady Okręgowej Izby Radców Prawnych
w K. z 29 maja 2017r. została wpisana na listę radców prawnych. Posiada ponad
13-letnie doświadczenie zawodowe w branży transportowo-spedycyjno-logistycznej.
W latach 2006 - 2015 pracowała jako specjalista do spraw logistyki, a od 1 sierpnia 2015r.
do 9 kwietnia 2016r. jako prawnik. Posługuje się kilkoma językami obcymi. Ubezpieczona posiada również certyfikat kompetencji zawodowych w międzynarodowym transporcie drogowym rzeczy, wystawiony przez Instytut (...) 24 stycznia 2008r. Stanowi on dowód kompetencji zawodowych, zgodnie z art. 10 ust. 1 dyrektywy Rady
nr 96/26/EW z dnia 29 kwietnia 1996r. w sprawie dostępu do zawodu przewoźnika drogowego transportu rzeczy i przewoźnika drogowego transportu osób oraz wzajemnego uznawania dyplomów, świadectw i innych dokumentów potwierdzających posiadanie kwalifikacji, mające na celu ułatwienie tym przewoźnikom korzystania z prawa swobody przedsiębiorczości w dziedzinie transportu krajowego i międzynarodowego. (Dz.U.UE.L.1996.124.1)

W spornym okresie ubezpieczona zawarła umowy o pracę z pięcioma płatnikami składek, u których zatrudniona była w pełnym wymiarze czasu pracy i z tych tytułów została terminowo zgłoszona do ubezpieczeń społecznych. Ponadto jako aplikant aplikacji radcowskiej do końca listopada 2016r. zawsze raz w tygodniu uczestniczyła w wykładach
i ćwiczeniach w godzinach od 8:00 do 15:00 lub do 18:00. We wrześniu 2016r. raz
w tygodniu przez 3 - 8 godzin miała praktykę w Urzędzie Miasta w S.. Do stycznia 2017r. zaliczała też kolokwia - dwa z nich były jesienią 2016r., a dwa odbyły się w grudniu 2016r. Wiosną 2017r. przygotowywała się do egzaminu radcowskiego. Stąd w lutym i marcu 2017r. korzystała z urlopu w kancelarii, a u pozostałych pracodawców korzystała z niego przez 2-3 tygodnie w marcu 2017r.

Od 11 kwietnia 2016r. ubezpieczona jest zatrudniona na podstawie umowy o pracę
na czas nieokreślony w kancelarii radcy prawnego K. M. na stanowisku
prawnika, w pełnym wymiarze czasu pracy, za wynagrodzeniem 1.850 zł, a od 1 stycznia 2017r. - 2.000 zł.

Od 1 lipca 2017r. zajmuje stanowisko radcy prawnego, ale charakter i czas jej pracy nie uległ zmianie. Miejscem jej pracy jest siedziba kancelarii w S., czynnej od 9:00 do 17:00. Do obowiązków ubezpieczonej należała obsługa klientów kancelarii, zastępstwo procesowe, sporządzanie pism procesowych, opinii prawnych, umów i projektów dokumentów. Ubezpieczona uczestniczyła też jako substytut w rozprawach i przeciętnie raz – dwa razy w miesiącu wyjeżdżała w sprawach służbowych na dalsze odległości. Faktycznie pracowała po 40 godzin tygodniowo: po 7-8 godzin dziennie w dniach roboczych
w kancelarii, sądach, bądź u klientów kancelarii oraz w weekendy w kancelarii, przeciętnie jeden dzień w miesiącu po 7-8 godzin. Za ten dzień czasem miała dzień wolny w tygodniu, przeznaczony na zajęcia na aplikacji radcowskiej. Nie wykonywała pracy w domu.
Po wykładach pracowała czasem jeszcze w kancelarii. Na około dwa miesiące przed egzaminem radcowskim wymiar jej pracy został nieformalnie zmniejszony do około dwóch godzin dziennie, ponieważ ubezpieczona chciała przygotować się do niego.
Ponadto bezpośrednio przed egzaminem, wiosną 2017r., K. M. udzielił ubezpieczonej około dwa tygodnie czasu wolnego na naukę. Przed zwolnieniem lekarskim, rozpoczętym dnia 28 kwietnia 2017r., stan zdrowia ubezpieczonej nie pozwalał już na uczestniczenie w dłuższych, męczących podróżach służbowych. W kancelarii nie było nadmiaru pracowników, więc wszyscy intensywnie pracowali, a nie jedynie pozostawali
w gotowości do pracy. Kancelaria zajmuje się poważnymi sprawami, a wysiłek umysłowy przy takiej pracy jest intensywny. Trudne do wyobrażenia jest, by poza pracą w kancelarii pracować jeszcze umysłowo. Musiałoby to negatywnie rzutować na sposób wykonania obowiązków w kancelarii, a tak się nie zdarzało. Świadek M. wiedział o pozostałych stosunkach pracy ubezpieczonej, chociaż nie znał szczegółów. Ubezpieczona zawsze bardzo dobrze wykonywała u niego swe obowiązki. Nie bywała zaspana, nieprzygotowana lub źle zorganizowana. Świadek M. podpisywał przygotowane przez nią pisma procesowe
i bardzo dobrze je oceniał. Rozmawiał z nią też często na temat przygotowywanych przez nią spraw i wykazywała się znajomością rzeczy. Dlatego zamierza kontynuować z nią współpracę po powrocie z urlopu macierzyńskiego. Ten stosunek pracy nie został ostatecznie zakwestionowany przez organ rentowy.

Z dniem 17 czerwca 2016r. ubezpieczona podpisała kolejną umowę o pracę ze swym znajomym - P. S., który od 1 lipca 2002r. prowadzi działalność gospodarczą pod firmą (...)
w S.. Głównym przedmiotem jego działalności jest sprzedaż detaliczna
w niewyspecjalizowanych sklepach. Od 17 września 2007r. posiada licencję na wykonywanie krajowego transportu drogowego. Od 2002r. do nadal P. S. prowadzi sklep spożywczy czynny w godzinach od 6:00 do 22:00. Od połowy 2016r. sam tam sprzedaje i nikt mu przy tym nie pomaga. Od tego czasu znacznie ograniczył działalność transportową. Pozostało mu 2 - 3 kontrahentów, tj. około 40 % tych, których miał dotychczas. Współpracując z przewoźnikami reprezentuje swoją firmę lub nieformalnie – spółkę matki.
W 2016r. P. S. osiągnął dochód w wysokości 8.288,41 zł, a w 2017r. - 35.603,94 zł. Poza działalnością gospodarczą nie ma innego dochodu ani oszczędności i nie wie, z czego wynikają jego straty. Ma na utrzymaniu żonę i dwoje dzieci w wieku 2 i 4,5 lat. Środki na wynagrodzenia ubezpieczonej miały pochodzić z zapłaty od kontrahentów i z kredytu.

Ubezpieczona została zatrudniona u P. S. na podstawie umowy o pracę na czas nieokreślony w formie telepracy na stanowisku menadżera do spraw transportu
z wynagrodzeniem 4.500 zł netto. Jako miejsce wykonywania pracy wskazano miejsce zamieszkania pracownika. Tam znajdowały się listy obecności, na których miała się podpisywać. Strony ustaliły zadaniowy czas pracy. Ubezpieczona miała przejść instruktaż ogólny i stanowiskowy BHP przeprowadzony przez P. S., który nie dysponuje uprawnieniami do prowadzania takich szkoleń. W dniu 16 czerwca 2016r. uzyskała zdolność do pracy na zajmowanym stanowisku.

Do zakresu obowiązków ubezpieczonej należała m. in obsługa zapytań transportowych, przygotowanie ofert transportowych, kontrola kosztów transportu, weryfikacja stawek rynkowych i umów, ustalanie i negocjowanie cen, weryfikacja raportów miesięcznych, zestawień tras, zapotrzebowań, weryfikacja zleceń spedycyjnych transportowych i wymagań w zakresie bezpieczeństwa transportu i ładunku itp.

Warunkiem zatrudnienia ubezpieczonej była znajomość języków obcych i posiadanie certyfikatu kompetencji zawodowych w międzynarodowym transporcie drogowym rzeczy, którym płatnik nie dysponował i przed nawiązaniem stosunku pracy z ubezpieczoną prowadził działalność transportową bez wymaganego certyfikatu. Ubezpieczona rozmawiała
z płatnikiem o zmieniających się cenach i dużo mu podpowiadała, a on uwzględniał jej sugestie, bo miała większa wiedzę i doświadczenie niż on.

Wymiar czasu pracy ubezpieczonej nie miał dla P. S. znaczenia, interesowała go wyłącznie jej wiedza, doświadczenie i posiadany certyfikat. Płatnik nie wiedział, gdzie
i kiedy ubezpieczona podpisywała listę obecności. Oczekiwał, by w ramach całego etatu pracowała dla niego 2-3 godziny dziennie. Zatrudnienie jej w pełnym wymiarze czasu pracy jako osoby posiadającej wymagany certyfikat kompetencji zawodowych wynikało z sugestii pracownika Urzędu Miasta w K., wyrażonej podczas dokonywanej u niego kontroli. Ponadto płatnik uznał, że ze swą wiedzą ubezpieczona nie zgodziłaby się na pracę
w mniejszym wymiarze, choć nie pytał jej o to. Sprawdzał natomiast, ile warte jest użyczenie certyfikatu i tak ustalił wysokość wynagrodzenia ubezpieczonej, by odpowiadało najniższej krajowej cenie za użyczenie tego certyfikatu. Dlatego też płatnik zaproponował ubezpieczonej wynagrodzenie w wysokości około 6.000 zł brutto, na co ona przystała. Gdy z dniem
28 kwietnia 2017r. ubezpieczona udała się na długotrwałe zwolnienie lekarskie, trwające
do 7 lipca 2017r., a następnie od 28 lipca do 11 sierpnia 2017r. i od 1 września 2017r. do dnia porodu 16 kwietnia 2018r., płatnik przejął jej obowiązki. Nie wiedział przy tym, co w tej sytuacji z brakiem osoby posiadającej certyfikat, ale nie podejmował w związku z tym żadnych działań i nie zatrudnił nikogo z wymaganym certyfikatem. Nie opłacał też na bieżąco składek z tytułu zatrudniania ubezpieczonej, więc składki za okres do sierpnia 2017r. zostały skierowane do egzekucji, a za pozostałe wystawiono upomnienie.

Dnia 20 czerwca 2016r. ubezpieczona podpisała kolejną umowę o pracę na czas nieokreślony z zajmującą się spedycją - (...) spółką z o.o. w S.. Głównym przedmiotem działalności Spółki zarejestrowanej 17 maja 2016r. jest transport, handel i działalność usługowa. Od 5 lipca 2016r. spółka posiada licencję na wykonywanie transportu drogowego w zakresie pośrednictwa przy przewozie rzeczy. W 2016r. spółka osiągnęła dochód w wysokości 4.152,12 zł, a w 2017r. - 13.533,85 zł. Jedynym wspólnikiem spółki jest posiadająca 95 udziałów D. S. – żona płatnika P. S..
Do 23 stycznia 2018r. prezesem jednoosobowego zarządu spółki była W. S. – matka P. S., który po odwołaniu jej z tym dniem został powołany na to stanowisko. W. S. ma 77 lat i już od 1 grudnia 2010r. do nadal jest trwale niezdolna do samodzielnej egzystencji w związku ze stanem narządu ruchu. Przeszła operację stawu biodrowego. Cierpi na bóle kręgosłupa i cukrzycę. Od tego czasu pobiera zasiłek pielęgnacyjny. Do 30 grudnia 2011r. prowadziła działalność gospodarczą, której zaprzestała
z uwagi na stan zdrowia.

Ubezpieczona została zatrudniona w Spółce w pełnym wymiarze czasu pracy
w formie telepracy na stanowisku menadżera do spraw transportu za wynagrodzeniem 1.850 zł brutto. Jako miejsce wykonywania pracy wskazano miejsce zamieszkania pracownika, gdzie znajdowały się listy obecności, na których miała się podpisywać. Strony ustaliły zadaniowy czas pracy.

Ubezpieczona miała przejść instruktaż ogólny i stanowiskowy BHP przeprowadzony przez W. S., która nie dysponuje uprawnieniami do prowadzania takich szkoleń. W dniu 16 czerwca 2016r. uzyskała zdolność do pracy na zajmowanym stanowisku.

Zakres obowiązków ubezpieczonej był tożsamy z jej obowiązkami u P. S.. Ponieważ jednak spółka (...) dopiero rozpoczynała swą działalność i miała tylko jednego kontrahenta, to było tam mniej pracy i stąd wynikało niższe wynagrodzenie. Natomiast posiadany przez ubezpieczoną certyfikat kompetencji zawodowych był niezbędny do wykonywania przez spółkę (...) działalności spedycyjnej, bo nikt więcej go nie miał. Jedyny udziałowiec Spółki nie wiedział, czy Spółka zatrudnia kogoś z takim certyfikatem.
Od początku istnienia spółki (...) w zarządzaniu nią pomagał matce nieformalnie P. S., choć nie był jej prokurentem ani pełnomocnikiem, a do 31 stycznia 2018r. nie był także jej pracownikiem. W ramach tej pomocy rozmawiał telefonicznie z klientami
i przewoźnikami, wypisywał zlecenia transportowe, obsługiwał giełdę, pozyskując z niej ładunki i przekazywał zlecenia do przewoźnika. Od połowy 2016r. do nadal poświęca na to średnio 2-3 godziny dziennie, nie uzyskując z tego tytułu wynagrodzenia. Nie wiedział, czy Spółka zatrudnia jakichś pracowników i czym zajmuje się jego matka jako prezes zarządu. Jedynym źródłem utrzymania W. S. do 2017r. była emerytura, a następnie renta rodzinna. Trudno powiedzieć, skąd miały pochodzić środki na wynagrodzenie ubezpieczonej.

P. S. nie nadzorował pracy ubezpieczonej dla Spółki i nie wiedział nawet,
co, gdzie i kiedy ubezpieczona miała dla niej robić, choć Spółka miała siedzibę w tym samym domu, co jego firma. Nie orientował się również, czy jego matka kontaktowała się
z ubezpieczoną i kto przejął jej obowiązki w czasie absencji chorobowej. Latem 2016r. prezes zarządu spółki faktycznie nie wykonywała już czynności zarządczych. Pytała tylko,
co słychać w spółce, ale nie wydawała poleceń.

Opisując przedstawiony materiał dowody w postaci maili stwierdził Sąd I instancji,
że większość maili adresowanych od Spółki do ubezpieczonej obligowało ją do poczynienia w trybie pilnym bliżej niesprecyzowanych wyjaśnień, natomiast nie zostały one przez nikogo podpisane. Pojedyncze maile pochodziły od P. S., który wskazywał ubezpieczonej, że czeka na jej rozwiązania, które zawsze pomagają. Podpisywał się on na nich jako specjalista do spraw spedycji logistyki Oddziału (...). Z kolei maile sporządzane przez ubezpieczoną także zawsze kierowane były do Spółki. Korespondencja mailowa do Spółki lub pochodząca od niej związana była tylko z działalnością tej spółki.

Jak ustalił Sąd Okręgowy, poza ubezpieczoną od 1 marca 2016r. do 31 grudnia 2017r. P. S. zatrudniał jeszcze Ł. P. (1) na stanowisku spedytora za minimalnym wynagrodzeniem. Od 1 stycznia 2018r. do 31 grudnia 2020r. jest on zatrudniony w spółce (...) na takich samych warunkach. U obydwu pracodawców świadczył pracę na pełen etat, codziennie od 8:00 do 16:00. Ponadto od 1 lutego 2018r. Spółka zatrudnia na pół etatu P. S. na stanowisku prezesa zarządu za wynagrodzeniem 1.050 zł.

W ramach współpracy transportowej ubezpieczona kontaktowała się kilka razy ze świadkami M. D. i R. T., którzy wykonywali dla płatników usługi transportowe.

Nie byli oni w stanie określić, czy występowała wówczas w imieniu P. S., czy spółki (...). Czasem świadek D. S. zawoziła ubezpieczonej dokumenty do siedziby Spółki bądź do domu lub odbierała je od niej.

Od 17 sierpnia 2016r. do nadal ubezpieczona jest zatrudniona również w (...) spółce z o.o. w W. i (...) spółce z o.o. w W. na podstawie umów
o pracę w formie telepracy na czas nieokreślony w pełnym wymiarze czasu pracy, na stanowisku menadżera zarządzającego do spraw transportu, za wynagrodzeniem 5.000 zł netto. U obydwu tych pracodawców ma zadaniowy czas pracy, a miejscem wykonywania pracy jest miejsce jej zamieszkania, przedstawicielstwo spółek w S. i inne miejsca, wskazane przez pracodawców zajmujących się transportem i spedycją.

Do obowiązków ubezpieczonej w tych spółkach należała obsługa zapytań transportowych, przygotowywanie ofert transportowych, optymalizacja wyników transportu, kontrola jego kosztów, controlling procesów operacyjnych i dokumentacji przewozowej, zarządzenie transportem i obsługa w zakresie przepisów transportowych, doskonalenie procedur w zakresie transportu i bezpieczeństwa oraz przygotowywanie pism, odpowiedzi
i wyjaśnień w zakresie przepisów prawa. Prokurentem samoistnym tych spółek jest były mąż ubezpieczonej i ojciec jej dziecka – J. S.. Wcześniej był on ich udziałowcem,
a ubezpieczona była w członkiem zarządu.

Decyzjami z 27 października 2017r. ZUS I Oddział w W. stwierdził,
że ubezpieczona jako pracownik tych spółek nie podlega obowiązkowo ubezpieczeniom emerytalnemu, rentowym, chorobowemu i wypadkowemu. Postępowanie w sprawie
z odwołania od decyzji dotyczącej spółki (...) jest w toku. Natomiast prawomocnym wyrokiem z 18 lutego 2019r. sygn. XIV U 6/18 Sąd Okręgowy w Warszawie zmienił decyzję ZUS stwierdzając, że ubezpieczona jako pracownik (...) spółki z o.o. w W. podlega obowiązkowo ubezpieczeniom od 17 sierpnia 2016r.

W motywach rozstrzygnięcia wskazano, iż spółka ta posiada licencję na wykonywanie krajowego transportu drogowego rzeczy, udzieloną 3 stycznia 2013r. Ubezpieczona jest zgłoszona jako osoba zarządzająca transportem drogowym. Świadczyła ona pracę w biurze tych spółek w godzinach od 16:00 do 22:00, a także ponad 3 godziny w weekendy, czasem nawet od rana do wieczora.

Począwszy od 17 kwietnia 2015r. D. S. - żona P. S. i udziałowiec spółki (...) - jest pracownikiem byłego męża ubezpieczonej - J. S., prowadzącego (...) w K., zatrudnionym na stanowisku kierownika spedycji w pełnym wymiarze czasu pracy za wynagrodzeniem 3.900 zł. Od 9 września 2015r.
w związku z ciążą korzystała z wynagrodzenia chorobowego, a następnie zasiłku chorobowego i macierzyńskiego.

Jak ustalił dalej Sąd I instancji, od 28 kwietnia 2017r. do 7 lipca 2017r. M. S. była niezdolna do pracy z uwagi na nerwicę i wahania ciśnienia, a w okresach od 28 lipca 2017r. do 11 sierpnia 2017r. i od 1 września 2017r. do 16 kwietnia 2018r. -
w związku z ciążą. W dniu (...) urodziła syna, którego ojcem jest jej były mąż – J. S.. Do 14 kwietnia 2019r. przebywała na urlopie rodzicielskim, a następnie wypoczynkowym. W czasie absencji chorobowej nie wykonywała obowiązków pracowniczych.

Spośród wszystkich pracodawców ubezpieczonej ze spornego okresu tylko spółka (...) zajmowała się transportem i tylko tam ubezpieczona miała obowiązki związane
z kierowcami w zakresie kontrolowania kosztów przejazdu, tras, jakimi jeżdżą oraz kontroli czy są wszelkie wymagane badania dotyczące samochodów. Pozostałe spółki oraz P. S. zajmują się tylko spedycją, czyli pośrednictwem w zakresie transportu, co nie wymaga realizacji żadnych obowiązków związanych z pracą kierowców, które są najbardziej obciążające. Trzeba tam było analizować oferty, przetargi i kwotacje. Firma (...) też prowadzi spedycję. Z tych przyczyn przeciętnie dwa razy więcej czasu ubezpieczona musiała poświęcać firmie (...) niż pozostałym pracodawcom. Zarówno w kancelarii świadka M., jak i w spółkach (...) i (...) ubezpieczona pracowała faktycznie na pełnym etacie. Dla odwołujących się nie wykonywała obowiązków w weekendy. Gdyby nie fakt, iż z przepisów unijnych wynika konieczność zatrudnienia osoby zarządzającej transportem tylko na 4 całych etatach, to ubezpieczona zostałaby zatrudniona w ramach zakwestionowanych przez ZUS czterech stosunków pracy na pół etatu. Zatrudnienie ubezpieczonej w pełnym wymiarze czasu pracy było niezbędne jedynie na potrzeby uzyskania i utrzymania przez owych pracodawców licencji transportowej. Dla żadnego z pracodawców nie musiała szukać klientów, a jedynie obsługiwała tych, których oni już mieli.

Oceniając zebrany w sprawie materiał dowodowy Sąd nie dał wiary twierdzeniom ubezpieczonej, jakoby na rzecz kancelarii radcowskiej świadka K. M. pracowała jedynie 4 - 5 godzin dziennie, wskazując na sprzeczność tych twierdzeń z treścią łączącej strony umowy o pracę oraz jednoznacznymi zeznaniami tego świadka, z których wynika, że M. S. była u niego zatrudniona w pełnym wymiarze czasu pracy i faktycznie realizowała obowiązki pracownicze po 40 godzin tygodniowo: po 7-8 godzin dziennie
w dniach roboczych w kancelarii, sądach, bądź u klientów kancelarii oraz w weekendy
w kancelarii, przeciętnie jeden dzień w miesiącu, po 7-8 godzin. Zakres jej obowiązków podczas aplikacji radcowskiej odbywanej do zaliczenia egzaminu 29 maja 2017r. był taki sam jak potem, gdy była już radcą prawnym. Uznał Sąd Okręgowy, że kierujący kancelarią K. M., osoba z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem zawodowym, niewątpliwie potrafił ocenić wymiar i nakład pracy ubezpieczonej po zleconych jej i wykonanych zadaniach. Wskazał przy tym, że w kancelarii nie było nadmiaru pracowników, więc ubezpieczona musiała intensywnie pracować przez cały czas, a nie jedynie pozostawać
w domu w gotowości do pracy. Podkreślił Sąd, że nie było żadnego racjonalnego uzasadnienia, by wbrew rzeczywistości potwierdzić nieprawdę w umowie o pracę, wskazując na zatrudnienie ubezpieczonej na pełnym etacie, tym bardziej że potwierdziła ona, iż umowa ta była zgodna z rzeczywistością, a był to pierwszy stosunek pracy nawiązany przez nią
w spornym okresie.

Za całkowicie niewiarygodne uznał też Sąd I instancji wywody ubezpieczonej, jakoby na rzecz każdego z odwołujących się pracodawców pracowała przeciętnie trzy godziny dziennie w ramach pełnego etatu - w dni robocze i przez większość weekendów. Stwierdził Sąd, że przeczą temu następujące okoliczności:

-

będąc słuchaną informacyjnie ubezpieczona kategorycznie zaprzeczyła, by dla odwołujących się pracowała w weekendy, by podczas przesłuchania to z kolei zanegować, choć było to bardziej odległe w czasie od okresu spornego;

-

ubezpieczona przyznała, że na rzecz kancelarii świadka M., jak i w spółkach (...) i (...) pracowała faktycznie na pełnym etacie, co już wypełnia dokładnie całą dobę bez jakiegokolwiek czasu wolnego;

-

u świadka M. ubezpieczona realizowała obowiązki pracownicze przeciętnie 8 godzin dziennie w dni robocze, a wysiłek umysłowy przy prowadzonych tam poważnych sprawach był tak intensywny, że trudno sobie wyobrazić, by poza pracą w kancelarii pracować jeszcze więcej umysłowo; musiałoby to negatywnie rzutować na sposób wykonania obowiązków w kancelarii, co nie miało miejsca, ponieważ ubezpieczona zawsze bardzo dobrze wykonywała swe obowiązki, wykazując się znajomością rzeczy;

-

w (...) dwa razy więcej czasu poświęcała na pracę niż w pozostałych trzech firmach transportowych; skoro zatem dla tej spółki pracowała w dni robocze od 16:00 do 22:00, a także ponad 3 godziny w weekendy, czasem nawet od rana do wieczora, to nie miała najmniejszych szans, by po wcześniejszej pracy u świadka M. znaleźć jeszcze czas i siły na pracę dla odwołujących się;

-

w spornych okresach początkowo ubezpieczona odbywała aplikację radcowską, w ramach której uczestniczyła w wykładach, odbywała praktyki, przygotowywała się do kilku kolokwiów, a przede wszystkim do egzaminu radcowskiego, na potrzeby którego najpierw korzystała z urlopu wypoczynkowego, a następnie ze zwolnienia lekarskiego, kiedy stan zdrowia nie pozwalał jej już na żadną pracę umysłową; zasady doświadczenia życiowego przeczą możliwości przyjęcia, że w okresie tak intensywnej nauki wykonuje się jakiekolwiek obowiązki pracownicze; gdyby miały one być realizowane dla odwołujących, to nie byłoby potrzeby rezygnowania z nich u świadka M..

Za nieprawdopodobne uznał Sąd twierdzenia ubezpieczonej, jakoby jej praca w spółce (...) była nadzorowana przez:

-

świadka W. S. do lata 2016r., bowiem ubezpieczona została zatrudniona
w przeddzień kalendarzowego lata 2016r.; ponadto świadek S. kategorycznie temu zaprzeczyła wskazując, że nie wie, kto nadzorował jej pracę; na pewno ona tego nie czyniła, mając 77 lat i będąc od 1 grudnia 2010r. trwale niezdolną do samodzielnej egzystencji w związku z licznymi dolegliwościami; nie przypadkowo przy tym swą działalność gospodarczą zaprzestała prowadzić 30 grudnia 2011r. z uwagi na stan zdrowia;

-

P. S., który do momentu rozpoczęcia absencji chorobowej ubezpieczonej nie pełnił w tej spółce żadnej roli – nie był jej wspólnikiem, członkiem zarządu, prokurentem ani pracownikiem; jak sam wskazał, nie wiedział nawet, czy spółka zatrudnia jakichś pracowników oraz co, gdzie i kiedy ubezpieczona miała dla niej robić, choć spółka miała siedzibę w tym samym domu, co jego firma. Nie orientował się również czy jego matka kontaktowała się z ubezpieczoną i kto przejął jej obowiązki w czasie absencji chorobowej, co niewątpliwie miałoby miejsce, gdyby był jej przełożonym.

Podniósł Sąd, że w świetle orzeczeń lekarza orzecznika ZUS z lat 2011, 2013 i 2015, stwierdzających niezdolność W. S. do samodzielnej egzystencji niezgodne
z rzeczywistością są twierdzenia jej syna –P. S., jakoby matka nie miała żadnych dolegliwości. Potwierdza to – zdaniem Sądu - generalną konkluzję, iż w tej sytuacji
nie sposób zakładać jego prawdomówności.

Kolejno, za niewiarygodne uznał również Sąd I instancji zeznania W. S., jakoby została ona prezesem spółki (...)i zatrudniła ubezpieczoną,
by mieć dodatkowe przychody wskazując, że wysokość dochodów spółki była bardzo niska,
a ubezpieczona nie została zatrudniona W. S. mimo, iż to ona miała reprezentować spółkę przy zawieraniu z nią umowy o pracę. Za znamienne uznał Sąd,
że składając wyjaśnienia przed tym Sądem w swojej sprawie o wysokość świadczenia
(sygn. XI U1791/17) W. S. jednoznacznie podała, iż w latach 2016 – 2017 nie zatrudniała żadnych pracowników i nikogo wówczas nie musiała nadzorować. Pomagała jedynie dzieciom. Zmiana jej stanowiska w tym zakresie podczas przesłuchania w niniejszej sprawie nie może być uznana za przekonującą. Wyjaśniła bowiem wówczas, że poprzednio
w Sądzie mówiła chyba wszystko zgodnie z prawdą z wyjątkiem tego, że ubezpieczona u niej nie pracowała, bo była zdenerwowana, gdy dowiedziała się, że nie dostanie renty po mężu. Tymczasem zdenerwowanie z tej przyczyny mogło u niej wystąpić dopiero po ogłoszeniu wyroku, a nie w trakcie składania wyjaśnień. Trudno też przyjąć, że zdenerwowanie wpłynęło wybiórczo tylko na wygłoszenie jednego nieprawdziwego zdania. O ile przy tym w swych wyjaśnieniach składanych w postępowaniu przez organem rentowym wskazała, iż w okresie nieobecności ubezpieczonej sama ją zastępowała, o tyle w toku niniejszego postępowania temu zaprzeczyła. Zanegował to też sam P. S..

Za nieprawdziwe uznał też Sąd twierdzenia świadka R. S., który dopiero na pytanie pełnomocnika ubezpieczonej - czy kontaktował się z ubezpieczoną
w ramach współpracy transportowej odpowiedział pozytywnie, podczas gdy wcześniej jednoznacznie zeznał, że czynił to tylko z P. S. i Ł. P. (2).

Za niewiarygodne uznał też Sąd dokumenty prywatne, potwierdzające odbycie przez ubezpieczoną szkoleń bhp, skoro osoby jakoby przeprowadzające je – P. i W. S. - nie miały ku temu wymaganych uprawnień.

Przywołując uregulowania art. 6 ust. 1 pkt 1 w zw. z art. 12 ust. 1 i art. 13 pkt 1 ustawy z dnia 13.10.1998r. o systemie ubezpieczeń społecznych (tekst jednol. Dz.U. z 2019r. poz. 300 ze zm.) (ustawy o s.u.s.), podniósł Sąd I instancji, że podleganie ubezpieczeniom społecznym wynika z prawdziwego zatrudnienia, a nie z samego faktu zawarcia umowy
o pracę. Dokument w postaci takiej umowy nie jest niepodważalnym dowodem na to,
że osoby podpisujące go, jako strony umowy faktycznie złożyły oświadczenia woli o treści zapisanej w dokumencie.

Uznał Sąd, że wbrew gołosłownym twierdzeniom stron podpisujących sporne umowy o pracę z 16 i 20 czerwca 2016r. ich wolą nie było zatrudnienie ubezpieczonej w ramach stosunków pracy, czego wymaga przepis art. 11 kp, lecz jedynym celem podpisania tych umów, ujawnionym w toku postępowania, było mylne przekonanie osób trzecich, w tym organu rentowego, jakoby strony zawarły i realizowały ważne umowy o pracę, z tytułu których ubezpieczona wywodziła dla siebie korzystne skutki w sferze ubezpieczeń w postaci nabycia prawa do zasiłku chorobowego, a następnie macierzyńskiego. Gdyby było inaczej, wobec akcentowanego przez strony zapotrzebowania płatników na zatrudnienie pracownika posiadającego wymagany certyfikat kompetencji zawodowych w zakresie transportu drogowego rzeczy, każdy z odwołujących się zatrudniłby w zastępstwie ubezpieczonej innego pracownika, posiadającego wymagane kwalifikacje, co nie miało miejsca mimo ponad dwuletniej absencji ubezpieczonej, trwającej niemal nieprzerwanie od kwietnia 2017r.

Uznał też Sąd, że nieprzypadkowo ubezpieczona została zatrudniona w firmie męża D. S. oraz w spółce, w której była ona jedynym udziałowcem. Nawiązanie tych stosunków pracy stanowiło bowiem swoisty rewanż za uprzednie zatrudnienie D. S. u byłego męża ubezpieczonej i ojca jej dziecka w połowie 2015r., dzięki czemu już od września 2015r. mogła ona korzystać z zasiłku chorobowego, a następnie macierzyńskiego.

Za zupełnie nierealne uznał Sąd I instancji, aby ubezpieczona w dwa miesiące po zatrudnieniu w pełnym wymiarze czasu pracy w kancelarii prawnej jako prawnik, tuż przed ostatnim rokiem aplikacji radcowskiej, zakończonym poważnym egzaminem radcowskim, zdecydowała się na podjęcie pracy aż u czterech dodatkowych pracodawców w pełnym wymiarze czasu pracy. W spornym okresie była bowiem bardzo obciążona intensywną pracą umysłową w kancelarii, uczestniczeniem w wykładach i praktykach aplikacyjnych, przygotowaniem do kolokwiów i egzaminu. Prawomocnym wyrokiem Sądu Okręgowego
w Warszawie z 18 lutego 2019r. został przy tym potwierdzony jej kolejny stosunek pracy
z (...) spółką z o.o. w W., a ubezpieczona wskazała, że zarówno dla tej spółki, jak i dla spółki (...) pracowała w pełnym wymiarze czasu pracy. Wykluczone więc jest, by jako aplikant radcowski, pozostający w trzech stosunkach pracy na pełnym etacie, czyli pracując 24 godziny na dobę, prócz tego faktycznie wykonywała obowiązki pracownicze jeszcze dla dwóch odwołujących się, dla każdej w pełnym wymiarze
czasu pracy.

Sąd podkreślił, że wbrew błędnym założeniom ubezpieczonej przepisy unijne nie uprawniały jej do nawiązania niemal równocześnie czterech stosunków pracy w pełnym wymiarze czasu pracy z firmami transportowymi. Po myśli art. 4 ust. 2 lit. c rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) nr 1071/2009 z dnia 21 października 2009r., ustanawiającego wspólne zasady dotyczące warunków wykonywania zawodu przewoźnika drogowego i uchylające dyrektywę Rady 96/26/WE (Dz. U. UE. L. z 2009 r. Nr 300, str. 51
z późn. zm.) w charakterze zarządzającego transportem osoba, o której mowa w lit. a), może kierować operacjami transportowymi nie więcej niż czterech różnych przedsiębiorstw, realizowanymi za pomocą połączonej floty, liczącej ogółem nie więcej niż 50 pojazdów. Powyższe regulacje nie określają zatem ani formy zatrudniania, ani wymiaru czasu pracy pracownika posiadającego certyfikat, co potwierdził kontrolujący przedsiębiorstwa transportowe z obszaru swojego działania Wydział Komunikacji Urzędu Miejskiego
w S.. Dokonywanie ich interpretacji w taki sposób, jakoby stanowiły one podstawę do nawiązania czterech stosunków pracy z przedsiębiorstwami transportowymi, jest całkowicie sprzeczne z ich wyraźnym brzmieniem i zasadami logicznego rozumowania.

Sąd podkreślając dalej, że ubezpieczona nie wykazała, aby realizowała obowiązki na rzecz każdego z odwołujących się, wskazał, że wykonujący dla płatników usługi transportowe M. D. i R. T. nie byli w stanie określić, czy w czasie pojedynczych kontaktów z nimi ubezpieczona występowała w imieniu P. S., czy spółki (...), natomiast R. S. nie miał z ubezpieczoną żadnego kontaktu.

Także skąpa korespondencja mailowa ubezpieczonej z P. S. nie daje podstaw do ustalenia, czy jako specjalista do spraw logistyki reprezentował on swą firmę, czy też spółkę (...) w sytuacji, gdy w żadnym z tych podmiotów nie był zatrudniony i nie zajmował takiego stanowiska. Natomiast oferty podpisane przez ubezpieczoną nie stanowią dowodu tego, że faktycznie przez nią zostały sporządzone w wykonaniu obowiązków pracowniczych.

Reasumując uznał Sąd I instancji, że wbrew wymogom przewidzianym w art. 232 kpc, odwołujący się nie przedłożyli żadnych dowodów, potwierdzających faktyczne świadczenie przez ubezpieczoną pracy w ramach każdego ze stosunków pracy.

Uznał zatem Sąd Okręgowy, że podpisując umowy o pracę strony nie zamierzały faktycznie ich wykonywać, czego wymaga dyspozycja art. 22 § 1 kp. Zgodnie z jego brzmieniem przez nawiązanie stosunku pracy pracownik zobowiązuje się do wykonywania pracy określonego rodzaju na rzecz pracodawcy i pod jego kierownictwem, a pracodawca do zatrudniania pracownika za wynagrodzeniem.

Wnioskując z zeznań świadków, przesłuchania stron i zgromadzonej w sprawie,
a opisanej wyżej dokumentacji, ubezpieczona nigdy nie świadczyła na rzecz płatników składek pracy w ramach podporządkowania pracowniczego.

Przeciwko możliwości przyjęcia, iż wykonywała podporządkowaną pracę pod nadzorem płatników składek, przemawia zadeklarowana z góry jej samodzielność w pracy, czas i miejsce, w którym miała ją świadczyć oraz brak jakiegokolwiek nadzoru pracowniczego.
W przypadku spółki (...) nikt nie potwierdził, by wydawał ubezpieczonej polecenia czy też kontrolował jej pracę. Ubezpieczona wskazywała, iż była to początkowo prezes zarządu,
a następnie jej syn, czemu z kolei każde z nich kategorycznie zaprzeczyło. Natomiast
w firmie (...) ubezpieczona pełniła jedynie doraźnie funkcję doradczą, sugerując mu rozwiązanie bieżących problemów, co potwierdzał w kierowanych do niej mailach.

Także będąc przesłuchiwanym wskazał, że ubezpieczona rozmawiała z nim i dużo mu podpowiadała, a on uwzględniał jej sugestie, bo miała większą wiedzę i doświadczenie niż on. Przyznał też, że wymiar czasu pracy ubezpieczonej był dla niego bez znaczenia, gdyż interesowała go wyłącznie jej wiedza, doświadczenie i posiadany certyfikat.

Przeczy to kategorycznie możliwości przyjęcia, aby strony łączyły umowy starannego działania, jakimi są umowy o pracę.

Podkreślił Sąd Okręgowy, że istotą stosunków prawnych łączących ubezpieczoną
z obydwoma odwołującymi się płatnikami było użyczenie certyfikatu kompetencji zawodowych w międzynarodowym transporcie drogowym, którym ubezpieczona dysponowała, a który był niezbędny do prowadzenia przez nich działalności transportowej,
co wyraźnie przyznał P. S.. Stąd też ustalając wysokość wynagrodzenia ubezpieczonej płatnik składek odwołał się do kosztów użyczenia owego certyfikatu. Czynności tej nie sposób przy tym utożsamiać z realizacją stosunku pracy.

Jak wynika z powyższego, cel umowy o pracę w postaci świadczenia pracy za wynagrodzeniem w warunkach pracowniczego podporządkowania nie został osiągnięty. Wbrew wymogom przewidzianym w art. 232 kpc, żadna ze stron nie udowodniła realizacji umowy o pracę zgodnie z jej treścią.

Jednocześnie realna korzyść wynikająca z jej zawarcia polegała na wspomnianym już objęciu ubezpieczonej obowiązkowym ubezpieczeniem chorobowym stosownie do art. 11 ust. 1 ustawy o s.u.s. w zw. z art. 6 ust. 1 pkt 1 tej ustawy i zwiększeniu dzięki temu podstawy wymiaru składek.

Przyznał Sąd I instancji, odwołując się przy tym do wyroku Sądu Najwyższego
z 6 marca 2007r. sygn. I UK 302/06, że co do zasady nie ma przeszkód, by strony stosunku pracy brały pod uwagę wynikające z tego korzyści w zakresie ubezpieczeń społecznych. Problem pojawia się jednak wówczas, gdy mając na uwadze korzyści w zakresie ubezpieczenia chorobowego strony zawierają umowę tylko dla pozoru, nie zamierzając jej faktycznie realizować w sposób wymagany dla umowy o pracę, jak to miało miejsce
w niniejszej sprawie. Na to, że zawarcie spornych umów o pracę stanowiło czynność pozorną, jednoznacznie wskazuje ewidentny brak zapotrzebowania na pracę ubezpieczonej
w charakterze pracownika po stronie każdego z odwołujących się płatników.

Wskazując na art. 83 § 1 zd. pierwsze kc w zw. z art. 300 kp stwierdził Sąd I instancji, że nieważność, o której mowa, ma charakter bezwzględny, występuje z mocy prawa od chwili złożenia oświadczeń woli. Wskazał w tym kontekście na całkowity brak racjonalnego uzasadnienia gospodarczego do zawarcia i realizowania umów o pracę, którymi żadna ze stron nie była zainteresowana. Korzyść z podlegania przez ubezpieczoną ubezpieczeniu chorobowemu ze zwiększoną podstawą wymiaru składek była jedyną, która miała faktyczne znaczenie. Był to cel sam w sobie, któremu nie towarzyszył już żaden inny motyw działania, co świadczy o pozorności zawartych umów.

Przypomniał, że wykazana powyżej sytuacja finansowa obu płatników składek
w żadnym wypadku nie pozwalała na zatrudnienie ubezpieczonej. Każdy z odwołujących się osiągał bardzo niewielki dochód, z którego nadto P. S. miał utrzymać 4-osobową rodzinę. Wykluczonym w tej sytuacji jest, by w całości przeznaczał go na wynagrodzenie ubezpieczonej i zaciągał w tym celu dodatkowo kredyt w sytuacji, gdy zatrudnienie ubezpieczonej zbiegło się w czasie z ograniczeniem przez niego o 60 % działalności transportowej od połowy 2016r. Natomiast spółka (...) miała wówczas tylko jednego kontrahenta, więc zatrudnienie ubezpieczonej do jego obsługi było tym bardziej niecelowe, co potwierdził fakt nieprzyjęcia do pracy na jej miejsce nowego pracownika.

Podkreślił przy tym Sąd, że gdyby nawet przyjąć, iż strony skutecznie zawarły ze sobą umowy i że były one realizowane, to bez wątpienia nie były to umowy o pracę, lecz umowy cywilnoprawne. Ustalenia stron były typowe dla umów cywilnoprawnych, przeczyły możliwości przyjęcia pracowniczego podporządkowania, realizowania umowy starannego działania i wykluczały możliwość uznania, aby strony pozostawały ze sobą w stosunku pracy. Stąd też ubezpieczona nie mogła w spornym okresie podlegać ubezpieczeniom jako pracownik odwołujących się płatników. Zatrudnianie jej w ramach stosunku pracy wyłącznie z powodu posiadania przez nią stosownego certyfikatu było ekonomicznie nieuzasadnione
i sprzeczne z istotą stosunku pracy, natomiast istotą relacji łączących strony było użyczenie przez M. S. każdemu z odwołujących się certyfikatu kompetencji, co przyznał spontanicznie P. S..

Jednocześnie ubezpieczona i P. S. sami zaprzeczyli, by w myśl spornych umów o pracę ubezpieczona wykonywała obowiązki w formie telepracy. Ich zdaniem realizowała je bowiem także w siedzibie odwołujących się, czego wymagać miał charakter jej zadań, związany z kontaktami z kontrahentami i obiegiem dokumentów. Także w toku postępowania prowadzonego w sprawie zatrudnienia ubezpieczonej w (...) jednoznacznie potwierdzono, że wiele godzin każdego dnia ubezpieczona pracowała w biurze tej spółki, choć formalnie tam także miała być zatrudniona w formie telepracy. Przyjęciu takiej formy pracy rażąco sprzeciwia się fakt podpisywania przez nią list obecności dla wszystkich pracodawców.

Podniósł też Sąd I instancji, że zarówno zatrudnienie w formie telepracy,
jak i zadaniowy czas pracy miał w błędnej ocenie ubezpieczonej usprawiedliwiać jej twierdzenia o równoczesnym świadczeniu przez nią pracy dla pięciu pracodawców w pełnym wymiarze czasu pracy. Uszło jednak uwadze ubezpieczonej, iż zadaniowy czas pracy polega na dowolnym rozkładzie godzin pracy, których ilość ma ostatecznie odpowiadać określonemu w umowie wymiarowi etatu. Za całkowicie chybione uznał też założenie ubezpieczonej o jej równoczesnej gotowości do pracy dla wszystkich pracodawców. Dzięki takiemu założeniu ich ilość mogłaby być nieskończona, co trudno uznać za logiczne. Jednocześnie wykonywanie wówczas obowiązków na rzecz któregokolwiek z nich stanowiłoby poważne uchybienie podstawowym obowiązkom pracowniczym u pozostałych pracodawców. Akcentowane przez ubezpieczoną wykonywanie pracy dokładnie w tym samym czasie na rzecz kilku podmiotów, bez rozgraniczenia czasu pracy poświęconego każdemu z nich w ramach realizacji poleceń pracodawcy, wyklucza możliwość przyjęcia pracowniczego zatrudnienia.

Dodał Sąd także, że podnoszona przez odwołujących się kwestia wad decyzji administracyjnych, spowodowanych naruszeniem przepisów postępowania administracyjnego pozostaje w zasadzie poza przedmiotem tego postępowania, ponieważ sąd ubezpieczeń społecznych - jako sąd powszechny – może i powinien dostrzegać jedynie takie wady formalne decyzji administracyjnej, które decyzję tę dyskwalifikują w stopniu odbierającym jej cechy aktu administracyjnego jako przedmiotu odwołania. Stwierdzenie takiej wady następuje jednak tylko dla celów postępowania cywilnego i ze skutkami dla tego tylko postępowania (tak orzeczenia Sądu Najwyższego: wyrok z dnia 14 stycznia 2010r.; I UK 252/09;
LEX 577824; z 9 lutego 2010r.; I UK 151/09; LEX 585708; postanowienie z 15 września 2011r.; II UZP 8/11; OSNP z 2012r., z. 19-20, poz. 252). Od momentu wniesienia odwołania od decyzji organu rentowego do sądu rozpoznawana sprawa staje się sprawą cywilną, podlegającą rozstrzygnięciu według zasad właściwych dla tej kategorii. Odwołanie od decyzji pełni rolę pozwu, a jego zasadność ocenia się na podstawie właściwych przepisów prawa materialnego. Na tego rodzaju wadach decyzji skupia się też postępowanie sądowe, a wady spowodowane naruszeniem przepisów postępowania przed organem rentowym pozostają
w zasadzie poza przedmiotem tego postępowania. Konsekwentnie, podstawą rozstrzygnięcia sądowego mogą być tylko przepisy prawa materialnego (i ewentualnie postępowania cywilnego), a nie przepisy procedury administracyjnej (tak wyrok Sądu Apelacyjnego
w Katowicach z 23 stycznia 2014r. sygn. III AUa 3285/13; LEX 1425401).

Apelację od powyższego wyroku wnieśli obaj płatnicy oraz ubezpieczona.

(...) Sp. z o.o. i P. S., reprezentowani przez profesjonalnego pełnomocnika, wnieśli wspólną apelację, zaskarżając wyrok w części oddalającej ich odwołania oraz rozstrzygającej o kosztach procesu, tj. w zakresie pkt 1, 3 i 4 sentencji wyroku. Zarzucili:

-

naruszenie przepisów art. 6 ust. 1 w zw. z art. 11 ust. 1, art. 12 ust. 1 i art. 13 pkt 1 ustawy o s.u.s. przez błędne przyjęcie, iż M. S. nie podlega obowiązkowo ubezpieczeniom emerytalnemu, rentowemu, chorobowemu i wypadkowemu, podczas gdy świadczyła ona pracę na rzecz i pod kierownictwem odwołujących się i zajmowała stanowisko niezbędne dla prowadzenia przez odwołujących się działalności gospodarczej w zakresie pośrednictwa w transporcie rzeczy,

-

naruszenie przepisu art. 233 kpc przez błędną, sprzeczną z zasadami logiki
i doświadczeniem życiowym ocenę materiału dowodowego, polegającą na:

przyjęciu, iż celem podpisania przez odwołujących się umów o pracę z M. S. było mylne przekonanie osób trzecich, w tym organu rentowego, jakoby strony zawarły i realizowały ważne umowy o pracę, z tytułu których ubezpieczona wywodziła dla siebie korzystne skutki w sferze ubezpieczeń w postaci nabycia prawa do zasiłku chorobowego, a następnie macierzyńskiego,

bezzasadnym odmówieniu wiarygodności zeznań ubezpieczonej,

błędnej ocenie zeznań świadków - M. D., R. T., R. S. oraz odwołującego się P. S., co doprowadziło do nieuzasadnionego wniosku, że ubezpieczona nie realizowała obowiązków pracowniczych na rzecz każdego z odwołujących się,

nieuwzględnieniu faktu świadczenia przez ubezpieczoną na rzecz odwołujących się pracy w formie telepracy,

błędnej ocenie sytuacji finansowej P. S. i (...) Sp. z o.o. oraz nieuprawnionych rozważaniach co do ekonomicznego sensu zatrudnienia M. S.,

bezzasadnym przyjęciu, iż zatrudnienie M. S. u odwołujących się stanowiło rewanż za uprzednie zatrudnienie D. S. u byłego męża ubezpieczonej,

błędnym uznaniu, że podpisanie ofert przez ubezpieczoną nie stanowi dowodu tego, że zostały przez nią faktycznie sporządzone.

Powołując się na powyższe zarzuty wnieśli o zmianę zaskarżonego wyroku
i uwzględnienie wniesionych odwołań przez stwierdzenie, że M. S. jako pracownik płatników składek - P. S. i (...) Sp. z o.o. podlegała obowiązkowo ubezpieczeniom emerytalnemu, rentowemu, chorobowemu i wypadkowemu od dnia 17 czerwca 2016r. (w odniesieniu do płatnika składek - P. S.) oraz 20 czerwca 2016r. (w odniesieniu do płatnika składek - (...) Sp. z o.o.), a także o zasądzenie na ich rzecz od organu rentowego zwrotu kosztów procesu, w tym kosztów zastępstwa procesowego, za obie instancje według norm przepisanych.

M. S., reprezentowana przez profesjonalnego pełnomocnika, zaskarżyła wyrok w części obejmującej pkt 1 i 2, zarzucając:

-

naruszenie art. 233 § 1 kpc przez przekroczenie granicy swobodnej oceny dowodów
i przyjęcie, że brak było racjonalnego uzasadnienia gospodarczego do zawarcia
i realizowania umów o pracę pomiędzy nią a P. S. oraz (...)
sp. z o.o., że jedyną korzyścią, która miała dla stron faktyczne znaczenie, jest jej podleganie ubezpieczeniom chorobowym ze zwiększoną podstawą wymiaru składek oraz że jej zatrudnienie z powodu posiadania przez nią stosowanego certyfikatu było sprzeczne z istotą stosunku pracy, a ponadto że nie świadczyła dla odwołujących się pracy w formie telepracy pomimo, że co innego wynika ze zgromadzonego materiału dowodowego
w postaci dokumentów, jej zeznań, zeznań płatnika składek oraz świadków,

-

naruszenie art. 233 § 1 kpc przez przekroczenie granic swobodnej oceny dowodów
i odmówienie waloru wiarygodności zeznaniom jej samej, P. S., W. S. oraz R. S. co do okoliczności zawarcia umów o pracę oraz ich wykonywania przez strony, mimo że zeznania te wzajemnie się uzupełniają i znajdują odzwierciedlenie w zgromadzonym materiale dowodowym, w tym dokumentach,

-

naruszenie art. 83 § 1 kc w zw. z art. 300 kp przez błędne zastosowanie i przyjęcie,
że nieważne są umowy o pracę zawarte przez nią z P. S. i (...)
sp. z o.o. odpowiednio 17 i 20 czerwca 2016r., albowiem zawarte zostały dla pozoru,
a w konsekwencji nie była ona pracownikiem i nie podlegała na podstawie art. 13 pkt 1 ustawy o s.u.s. obowiązkowo ubezpieczeniom emerytalnemu, rentowym, chorobowemu
i wypadkowemu od dnia nawiązania stosunku pracy podczas, gdy pracę podjęła i ją wykonywała, a pracodawcy pracę tę przyjmowali.

Powołując się na powyższe zarzuty wniosła o zmianę zaskarżonego wyroku przez zmianę zaskarżonych decyzji i stwierdzenie, że jako pracownik u płatnika składek P. S. podlega obowiązkowo ubezpieczeniom emerytalnemu, rentowym, chorobowemu
i wypadkowemu od 17 czerwca 2016r., a jako pracownik u płatnika składek (...) sp. z o.o. podlega obowiązkowo ubezpieczeniom emerytalnemu, rentowym, chorobowemu
i wypadkowemu od 20 czerwca 2016r. Wniosła też o zasądzenie na jej rzecz od organu rentowego kosztów procesu, w tym kosztów zastępstwa procesowego za obie instancje
wg norm przepisanych. Jako żądanie alternatywne wniosła o uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy Sądowi I instancji do ponownego rozpoznania.

Organ rentowy wniósł o oddalenie apelacji oraz o zasądzenie od stron przeciwnych na jego rzecz zwrotu kosztów zastępstwa procesowego w postępowaniu odwoławczym wg norm przepisanych.

Prokuratura Okręgowa w Katowicach wniosła o oddalenie obu apelacji.

Sąd Apelacyjny ustalił, że wyrokiem z 19 listopada 2020r. sygn. XIV U 2428/17 Sąd Okręgowy w Warszawie zmienił zaskarżoną decyzję organu rentowego z 27 października 2017r. w ten sposób, że stwierdził, iż M. S. jako pracownik u płatnika składek (...) spółki z o.o. w W. podlega ubezpieczeniom społecznym: emerytalnemu, rentowym, chorobowemu i wypadkowemu od 17 sierpnia 2016r.

Sąd Apelacyjny zważył, co następuje:

Apelacje są bezzasadne.

Sąd I instancji przeprowadził bardzo obszerne postępowanie dowodowe, dopuszczając wszystkie dowody wnioskowane przez strony, a ocena tak zgromadzonego materiału dowodowego, wnikliwa i wręcz drobiazgowa, nie przekracza granic, określonych przepisem art. 233 § 1 kpc. Poczynione ustalenia faktyczne znajdują w tym materiale pełne oparcie, zaś wyciągnięte wnioski zgodne są z obowiązującym stanem prawnym. Sąd Apelacyjny w pełni podziela zarówno poczynione ustalenia faktyczne, jak i wyciągnięte z nich wnioski.

Chybiony jest zarzut apelujących odnośnie przekroczenia zasad swobodnej oceny dowodów wskazanych w apelacji. Sąd I instancji każdą taką poczynioną przez siebie ocenę szczegółowo uzasadnił i nie sposób zasadnie zarzucić, aby którakolwiek z nich
w jakimkolwiek zakresie pozostawała w sprzeczności z zasadami logicznego rozumowania czy zasadami doświadczenia życiowego.

Przypomnieć wypada, że na podstawie wskazywanych w apelacji zeznań świadków M. D. i R. T. Sąd I instancji ustalił, iż w ramach współpracy transportowej ubezpieczona kontaktowała się kilka razy z tymi osobami. Ustalił też, że nie byli oni w stanie określić, czy występowała wówczas w imieniu P. S., czy spółki (...). Twierdzenia apelacji w żaden sposób prawdziwości tych ustaleń nie podważają.

Z kolei, jeśli chodzi o zeznania świadka R. S. w zakresie, w jakim potwierdził on kontaktowanie się z ubezpieczoną w zakresie współpracy transportowej, Sąd I instancji precyzyjnie wskazał, dlaczego odmówił im wiary, a ocena ta znajduje potwierdzenie w przebiegu składania zeznań przez świadka. Świadek bowiem zeznał najpierw jednoznacznie, że o współpracy transportowej z P. S. (zarówno w ramach jego własnej działalności jak i następnie spółki (...)) rozmawiał tylko z nim samym albo
z Ł. P. (1), następnie potwierdził, że tylko z nimi dwoma prowadził rozmowy, po czym na pytanie ze strony pełnomocnika ubezpieczonej – czy w ramach współpracy transportowej kontaktował się także z nią – świadek stwierdził, że kontaktował się także
z M. S. (por. k. 169 a.s.).

W tej sytuacji ocenie zmiany treści zeznań świadka w odpowiedzi na tak postawione pytanie pełnomocnika nie sposób zarzucić dowolności.

Z kolei zeznania świadka W. S. – prezesa jednoosobowego zarządu (...) sp. z o.o. od dnia jej powstania, tj. od 11 maja 2016r. (por. k. 13 – 14 a.s.) - Sąd najzupełniej trafnie ocenił poprzez odniesienie ich do zeznań tego świadka złożonych
w jej własnej sprawie, w których świadek kategorycznie i jednoznacznie stwierdziła, że zarówno w 2016 jak i w 2017 roku nie zatrudniała żadnych pracowników (por. k. 186 a.s.).

Także ocena pozostałych zeznań, którym Sąd Okręgowy wiary odmówił, została szczegółowo i przekonywająco przez ten Sąd uzasadniona, w szczególności poprzez odniesienie do pozostałego zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego.

Zauważyć natomiast wypada, że apelacja nie kwestionuje w żaden sposób prawidłowości ustaleń faktycznych, poczynionych w oparciu o zeznania świadka K. M., zarówno co do faktu pozostawania przez ubezpieczoną w stosunku pracy z tymże pracodawcą, jak i co do zakresu wykonywanych przez nią w ramach tego stosunku pracy obowiązków i zaangażowania, jakiego praca ta wymagała (zarówno co do czasu
jak i wysiłku), a także oceny tej pracy, dokonanej przez pracodawcę.

Nie zakwestionowano także ustalenia, że równolegle ze spornymi w niniejszej sprawie stosunkami pracy M. S. miała w pełnym wymiarze czasu pracy świadczyć pracę na rzecz spółek z o.o. (...) i (...).

Nie kwestionuje również żadna z apelacji ustalenia, że W. S., zajmująca formalnie stanowisko prezesa zarządu (...) sp. z o.o., od 1 grudnia 2010r. jest nie tylko całkowicie niezdolna do pracy, ale i niezdolna do samodzielnej egzystencji, a ponadto nie posiada uprawnień do przeprowadzania szkoleń z zakresu BHP, jakie miała jakoby przeprowadzić w stosunku do ubezpieczonej.

Nie zakwestionowano także ustalenia, że dochód (...) sp. z o.o. za rok 2016 wyniósł 4.152,12 zł, czyli średnio niespełna 700 zł miesięcznie (liczony od 17 maja 2016r.), gdyż wprawdzie przychód Spółki wyniósł 1.174.162,81 zł, ale koszty jego uzyskania – 1.170.010,89 zł (por. druk CIT – 8 – k. 80-81 a.s.).

Podobnie w przypadku P. S. wprawdzie – jak podnoszą apelujący – przychód za rok 2016 wyniósł 3.052.612,30 zł, ale wykazany koszt uzyskania tego przychodu to kwota 3.044.323,89 zł, zatem sam dochód zamknął się kwotą 8.288,41 zł (por. druk PIT/B –
k. 95 a.s.), czyli również średnio niespełna 700 zł miesięcznie, co Sąd I instancji prawidłowo ustalił.

Nie kwestionował żaden z apelujących wiarygodności zeznań P. S., który zeznał, że środki na wynagrodzenie ubezpieczonej miały pochodzić z zapłaty od kontrahentów i z kredytu. Świadek zeznał także, że nie wie, skąd mama (W. S. – przyp. SA) miała mieć na to środki (por. k. 170 a.s.).

Nie podważono wreszcie ustalenia, że zawierając umowę o pracę z M. S. P. S. zalegał z płatnościami składek na ubezpieczenia społeczne. Dokonanie w dniu 22 maja 2017r. (a zatem blisko rok po spisaniu spornych umów o pracę) wpłaty na kwotę 15.359 zł na poczet zaległości (por. k. 159 a.s.) ustalenia tego nie zmienia.

Przypomnieć także należy, że sam P. S. przyznał, iż zatrudnienie ubezpieczonej nastąpiło w wyniku kontroli Naczelnika Wydziału Komunikacji Urzędu Miasta w S. w czerwcu 2016r., w którym nakazano mu uzupełnienie dokumentów licencji spedycyjnej o brakujące zatrudnienie osoby zarządzającej transportem i posiadającej certyfikat kompetencji zawodowych – pod rygorem cofnięcia licencji spedycyjnej
(por. k. 153 a.s.).

Wskazane wyżej okoliczności w pełni potwierdzają poczynione przez Sąd I instancji ustalenie, że w istocie zatrudnienie M. S. było zarówno dla P. S.
jak i dla (...) sp. z o.o. istotne nie dla faktu wykonywania przez nią jakiejkolwiek pracy, w szczególności w ramach stosunku pracy, ale dla możliwości wykazania przed Wydziałem Komunikacji Urzędu Miasta, że obaj płatnicy zatrudniają osobę, legitymującą się certyfikatem kompetencji zawodowych w międzynarodowym transporcie drogowym rzeczy, co stanowiło warunek sine qua non możliwości kontynuowania działalności w tym zakresie.

Najzupełniej trafnie ustalił Sąd I instancji, że w ślad za spisaniem (bo trudno mówić
o zawarciu) umów o pracę, mających łączyć ubezpieczoną z każdym z płatników, nie mogło iść realne wykonywanie umów o pracę w kształcie nadanym im na piśmie.

Przede wszystkim jest oczywiste dla Sądu i powinno być także dla stron,
że ubezpieczona nie mogła wykonywać spornych umów o pracę w pełnym wymiarze czasu pracy, jeśli się zważy na istniejące w tym samym czasie jej obciążenie zakresem obowiązków wynikającym z zatrudnienia w pełnym wymiarze czasu pracy w kancelarii radcy prawnego, uczestniczeniem w aplikacji radcowskiej oraz przygotowaniem do egzaminu radcowskiego,
w kształcie opisanym przez radcę prawnego K. M., a także mające mieć miejsce zatrudnienie również w pełnym wymiarze czasu pracy w (...) spółce z o.o. i (...) spółce z o.o., istnienie których to stosunków pracy zostało przesądzone prawomocnymi wyrokami Sądu Okręgowego w Warszawie.

Oceny tej nie zmienia fakt, że ubezpieczona na podstawie spornych w niniejszej sprawie umów o pracę miała świadczyć pracę w postaci telepracy i zadaniowego czasu pracy.

W myśl art. 140 kp, w przypadkach uzasadnionych rodzajem pracy lub jej organizacją albo miejscem wykonywania pracy może być stosowany system zadaniowego czasu pracy. Pracodawca, po porozumieniu z pracownikiem, ustala czas niezbędny do wykonania powierzonych zadań, uwzględniając wymiar czasu pracy wynikający z norm określonych
w art. 129, tzn. czas pracy nie może przekraczać 8 godzin na dobę i przeciętnie 40 godzin
w przeciętnie pięciodniowym tygodniu pracy w przyjętym okresie rozliczeniowym.

Telepraca zaś jest pracą wykonywaną regularnie poza zakładem pracy,
z wykorzystaniem środków komunikacji elektronicznej w rozumieniu przepisów
o świadczeniu usług drogą elektroniczną (art. 67 5 § 1 kp).

Jak wynika wprost z cyt. przepisów, ustalenie zadaniowego czasu pracy i to dodatkowo w systemie telepracy nie oznacza, że rozmiar pracy i czas przeznaczony na jej świadczenie może być zupełnie dowolny i pozostawiony uznaniu pracownika.

W zadaniowym systemie czasu pracy kluczową kwestią jest wskazanie zadań, jest to bowiem czynnik decydujący o wyznaczeniu czasu pracy pracownika. Skoro strony obu spornych umów o pracę (a tak wynika z ich pisemnej treści) uzgodniły, że będzie to praca
w pełnym wymiarze czasu pracy, oznaczało to, że zakres zadań w ramach każdej z umów winien był być tak ukształtowany, iż wymagał świadczenia pracy w rozmiarze ok. 8 godzin na dobę i przeciętnie 40 godzin w tygodniu (w przyjętym okresie rozliczeniowym, który jednak w żadnej z umów nie został wskazany). Nie oznacza to natomiast bynajmniej,
że pracodawca, ustalając zadaniowy czas pracy, może wyznaczyć pracownikowi zadania, które w ogóle nie wymagają jego zaangażowania, bądź angażują go jedynie sporadycznie
i w niewielkim wymiarze.

Nie oznacza także, że w ramach tak ukształtowanego czasu pracy pracownik może jedynie pozostawać w gotowości do świadczenia pracy. Zresztą gotowość taką (bezwarunkową) musiałby przejawiać również w odniesieniu do każdego kolejnego pracodawcy, z którym w tym samym czasie łączyła go umowa o pracę. Dodać także wypada, że istnienie zakresu czynności stawia pod znakiem zapytania zadaniowy czas pracy, ponieważ zadaniowość wskazuje raczej na bieżące wyznaczanie zadań.

W konsekwencji przyjęcie zawarcia dwóch umów o pracę w pełnym wymiarze czasu pracy musiałoby oznaczać, że łącznie w ramach obu wskazanych umów o pracę ubezpieczona musiałaby wykonywać pracę w wymiarze przeciętnie 16 godzin na dobę i 80 godzin tygodniowo w przyjętym okresie rozliczeniowym.

Przypomnieć natomiast należy, że ustalono, iż w tym samym okresie M. S. była już zatrudniona u trzech innych pracodawców, u każdego w pełnym wymiarze czasu pracy. Świadczenie pracy w tak zakreślonym wymiarze jest po prostu niewykonalne.

Jak wykazał Sąd I instancji, nierealne było także wypłacanie ubezpieczonej zadeklarowanego w każdej z umów o pracę wynagrodzenia.

Faktyczny bowiem dochód P. S. w roku zawarcia spornej umowy o pracę (już z uwzględnieniem w ramach kosztów uzyskania przychodu kwoty zadeklarowanego wobec ubezpieczonej wynagrodzenia, mającego wynosić 4.500 zł netto) nie sięgał kwoty
700 zł miesięcznie, zatem absolutnie niewiarygodne jest, że zamierzał on wypłacać pracownikowi wynagrodzenie w kwocie ponad sześciokrotnie przewyższającej jego własne dochody. Zadeklarowanie zaś przed Sądem zaciągnięcia kredytu na ten cel, zważywszy na konieczność utrzymania czteroosobowej rodziny, nie wytrzymuje krytyki.

Podobnie dochód (...) sp. z o.o. za rok 2016 nie sięgnął kwoty 700 zł miesięcznie, zatem spółki nie było stać na zatrudnienie menedżera ds. transportu. W praktyce, jak wynika z zeznań P. S., koszty zatrudnienia ubezpieczonej miałaby ponieść jego matka – W. S., jako prezes zarządu spółki. Przypomnieć w tym miejscu wypada, że utrzymywała się ona z emerytury (od 2017r. z renty rodzinnej) wraz z dodatkiem pielęgnacyjnym.

Wreszcie najzupełniej słusznie wykazał Sąd I instancji, że brak jest podstaw do uznania za udowodnione przez strony spornych umów faktycznego ich wykonywania
w kształcie nadanym przez zakres obowiązków, stanowiący załącznik do tych umów, tym bardziej jeśli się zważy, że miałyby to być umowy wykonywane w pełnym wymiarze czasu pracy.

W kontekście natomiast wypowiedzi pełnomocnika ubezpieczonej przed Sądem Apelacyjnym, który stanowczo na kilkakrotne pytanie Sądu stwierdził, że jego mandantka była w obu podmiotach zatrudniona jako osoba zarządzająca transportem w rozumieniu dyrektywy unijnej (por. k. 395 a.s.), przypomnieć wypada, że zgodnie z uregulowaniami art. 4 Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) nr 1071/2009 z dnia 21 października 2009r., ustanawiającego wspólne zasady dotyczące warunków wykonywania zawodu przewoźnika drogowego i uchylającego dyrektywę Rady 96/26/WE (Dz.U.UE.L.2009.300.51 z dnia 2009.11.14), osoba zarządzająca transportem musi być osobą, która w sposób rzeczywisty i ciągły zarządza operacjami transportowymi tego przedsiębiorstwa oraz ma rzeczywisty związek z przedsiębiorstwem, polegający na przykład na tym, że jest jego pracownikiem.

Natomiast zakres zadań osoby zarządzającej transportem, które ma ona wykonywać
w sposób rzeczywisty i ciągły, a które są określone w umowie, wiążącej przewoźnika z tą osobą, obejmuje w szczególności utrzymanie i konserwację pojazdów, sprawdzanie umów
i dokumentów przewozowych, podstawową księgowość, przydzielanie ładunków lub usług kierowcom i pojazdom oraz sprawdzanie procedur związanych z bezpieczeństwem.

Nie budzi żadnych wątpliwości, że takich czynności ubezpieczona w żadnym
z apelujących podmiotów nie miała wykonywać (nawet w ramach spisanego zakresu obowiązków) i faktycznie nie wykonywała.

Przypomnieć także trzeba, że ani P. S., ani (...) sp. z o.o.
w miejsce ubezpieczonej, której nieobecność w pracy najpierw z powodu choroby a następnie ciąży przedłużała się do wielomiesięcznego okresu, nie zatrudnił żadnego pracownika, nawet na zastępstwo, co poddaje w istotną wątpliwość realną potrzebę jej zatrudnienia
w jakimkolwiek wymiarze czasu pracy.

W tym kontekście przywołać wypada natomiast bardzo znamienne, zawarte w samej apelacji płatników twierdzenie, że warunkiem wykonywania działalności w zakresie spedycji jest posiadanie certyfikatu kompetencji zawodowych w międzynarodowym transporcie rzeczy. Ubezpieczona posiada taki certyfikat, zatem odwołujący zatrudniając ją, spełnili jednocześnie ustawowe wymagania do prowadzenia działalności gospodarczej w zakresie spedycji. Nie ma przy tym znaczenia, że ubezpieczona przebywała na zwolnieniu lekarskim, a następnie na urlopie macierzyńskim, bowiem nadal jest ona zatrudniona przez odwołujących się, zaś w czasie jej nieobecności jej obowiązki są wykonywane przez innych pracowników oraz samego odwołującego się P. S.. Brak zatrudnienia innych osób na stanowisko ubezpieczonej w czasie jej absencji stanowił wyłącznie autonomiczną decyzję odwołujących się jako pracodawców i fakt ten nie powinien mieć znaczenia w rozpoznawaniu niniejszej sprawy. (podkr. - SA).

Przytoczony cytat z uzasadnienia apelacji dowodnie podsumowuje cel zawarcia obu spornych umów o pracę, którym było wyłącznie wykazanie się przez oba podmioty gospodarcze formalnym zatrudnieniem pracownika, legitymującego się certyfikatem kompetencji zawodowych w międzynarodowym transporcie drogowym rzeczy,
co umożliwiało każdemu z tych podmiotów (P. S. i (...) sp. z o.o.) wykonywanie działalności przewoźnika drogowego, nie było nim zaś faktyczne realizowanie stosunku pracy, o którym mowa w art. 22 kp. Okoliczność tę trafnie Sąd I instancji wyeksponował.

Przyznać trzeba, że z perspektywy każdego z objętych sporem potencjalnych pracodawców ubezpieczonej, którzy trudnią się przewozem towarów (nota bene – nie jako działalnością podstawową) dla wykazania się posiadaniem uprawnień unijnych w zakresie przewozu pożądane było posiadanie pracownika, dysponującego stosownym certyfikatem, nie oznacza to jednak dopuszczalności pozornego zatrudnienia osoby posiadającej taki certyfikat na podstawie umowy o pracę.

Dodać wypada, że z przytoczonego wyżej rozporządzenia bynajmniej nie wynika wymóg zatrudnienia takiej osoby w pełnym wymiarze czasu pracy.

Najzupełniej trafnie ocenił także Sąd I instancji sporadyczne czynności wykonywane przez ubezpieczoną na rzecz P. S. czy (...) sp. z o.o. jako ewentualną realizację umowy cywilnoprawnej. Brak jednak podstaw do uznania, jakoby strony wykazały, że ważnie zawarły i realizowały umowy o pracę.

Nieważne jest oświadczenie złożone drugiej stronie za jej zgodą dla pozoru. Nieważna jest także zawarta w taki sposób umowa o pracę (art. 83 § 1 kc w zw. z art. 300 kp). Jako nieważna nie stanowi tytułu do podlegania ubezpieczeniom społecznym w świetle art. 6 ust. 1 pkt 1, art. 11 ust. 1 i art. 12 ust. 1 w zw. z art. 8 ust. 1 i art. 13 pkt 1 ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych.

Podnoszona przez strony i analizowana również przez Sąd I instancji okoliczność dalszych motywacji dla spisania spornych umów o pracę (rewanż ze strony P. i D. S. pod adresem ubezpieczonej i jej byłego męża, J. S.,
za wcześniejsze zatrudnienie D. S. na warunkach umożliwiających jej skorzystanie ze świadczeń z ubezpieczenia społecznego, czy też perspektywa skorzystania w przyszłości przez samą M. S. ze świadczeń z ubezpieczeń społecznych od wysokiej podstawy wymiaru), aczkolwiek mająca znaczenie dla oceny zachowań objętych zagadnieniem osób i podmiotów, nie jest jednak niezbędna dla rozstrzygnięcia w niniejszej sprawie.

Mając powyższe na uwadze, na mocy art. 385 kpc, Sąd Apelacyjny orzekł
jak w wyroku.

O kosztach postępowania apelacyjnego orzeczono po myśli art. 98 § 1 i 3 kpc
w zw. z art. 99 kpc przy zastosowaniu § 10 ust. 1 pkt 2 w zw. z § 9 ust. 2 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 22.10.2015r. w sprawie opłat za czynności radców prawnych (tekst jednol. Dz.U. z 2018r. poz. 265).

/-/ SSA Alicja Kolonko

Dodano:  ,  Opublikował(a):  Hanna Megger
Podmiot udostępniający informację: Sąd Apelacyjny w Katowicach
Data wytworzenia informacji: